Od ferii do ferii

Od ferii do ferii

Gdy zapytałem niedawno pewnego pierwszaka z podstawówki, co mu się w szkole najbardziej podoba, odpowiedział rzeczowo: -Przerwy.

Pewnie i niejeden student tak by powiedział o swojej uczelni.

Trzy tygodnie sesji, ferii i sesji poprawkowej to jeden z tych okresów, gdy życie akademickie nabiera innego rytmu. Dla niektórych zwalania, dla niektórych wręcz odwrotnie. A są i tacy, którzy chwilowo niebezpiecznie przyspieszają, potem nie wyrabiają i wylatują z toru…

Osobiście preferuję tych, którzy zdają wszystko w pierwszym terminie. Niespecjalnie podobają mi się spóźnialscy. Tych, którzy chcą zdawać w przedterminie, dokładnie sprawdzam. Jeśli powodem jest nałożenie się egzaminu z drugiego kierunku, mam propozycję nie do odrzucenia, aby delikwent przełożył sobie właśnie ten drugi egzamin, a nie ,,mój’’.

Jest tych ferii w ciągu roku wiele. Chyba już pod koniec marca zaczną się wiosenne (i zahaczą o kwiecień). W maju – wiadomo – juwenalia, święto Uczelni i inne dni dobroci dla studenta. Czerwiec to początek najdłuższego okresu luzu i wypoczynku, który trwa często do końca września. Październikowe powolne rozpoczęcie roku (tzw. zajęcia organizacyjne) plus Dzień Edukacji Narodowej dają możliwość rozłożenia na raty procesu wdrożenia do obowiązków. W listopadzie też mogą się trafić ze dwa dodatkowe zestawy dni wolnych. W grudniu świąteczna atmosfera zaczyna się na uczelniach na długo przed wigilią. I kończy po Nowym Roku.

I jak tu nie polubić akademickiego życia? Może od tego należałoby zaczynać agitację wśród pierwszoklasistów?

/ Bez kategorii

Share the Post

About the Author