Sesja, sesja i po sesji

Sesja, sesja i po sesji

Brak zajęć na studiach stacjonarnych to chyba jedyna korzystna zmiana z okresu sesji egzaminacyjnej. Poza tym trwa akademicki miks: egzaminy i nadgodziny, zadania i sprawozdania.

Powiem szczerze, wykładowcy na ogół też nie lubią sesji! Egzamin, jeśli ma być rzetelnie zrealizowany, oznacza czasochłonną pracę obejmującą jego przygotowanie, przeprowadzenie, ustalenie oceny, dokonanie wpisu do indeksów, kart i protokółów – wszystko razem zajmuje kilka (lub kilkanaście) godzin na grupę. W czasie sesji odbywają się także długie zjazdy studentów niestacjonarnych, wysiłek dla nich i dla nas. Dodatkowa porcja dydaktyki i to w okresie teoretycznie wolnym od zajęć.

Luty to także czas sprawozdań z wykorzystania środków z badań statutowych i własnych (te ostatnie w tym roku znikają). A jednocześnie wypełnianie wniosków o nowe. Do tego aplikacje o fundusze spoza uczelni (także z UE). W połowie marca rozpocznie przyjmowanie wniosków o dofinansowanie Narodowe Centrum Nauki w Krakowie. Można się będzie ustawić w kolejce.

Po nowym roku powstają też pierwsze rozdziały prac magisterskich. Jest co czytać i… poprawiać. Wkrótce od nowa zaczną się zajęcia na studiach stacjonarnych. Semestr zimowy kończy się monotonie, pracowicie i z perspektywą drugiej tury. Dlatego zdecydowanie wolę semestr letni.

Wiem, że ten wpis jest nieco nudny, ale co robić? Taką jakąś mamy atmosferę, nieciekawą…

/ Bez kategorii

Share the Post

About the Author