Dostępność to nie słabość

Dostępność to nie słabość

W październiku studenci zbierają informacje od starszych roczników na temat wykładowców prowadzących zajęcia. Proponuję uprościć procedurę i pominąć niepewnych pośredników. Spróbuję napisać otwartym tekstem, czego dobrego można się po mnie spodziewać.

Będzie to trochę autoreklama, ale nie ma co ukrywać, że uważam się za otwartego wykładowcę. Wysłucham każdego, kto ma sprawę służbową, poświęcę czas na zrozumienie skomplikowanych przyczyn nieobecności, nieprzygotowania, spóźnienia, zapomnienia itp., itd. Na dyżurze przyjmuję niczym w porządnej knajpie, tj. do ostatniego klienta. Najczęściej umawiam się na konkretny termin i nie lubię, gdy ktoś musi na mnie czekać.

Na e-maile odpowiadam szybko, zwykle tego samego dnia. Nie mam zastrzeżonego numeru telefonu, czasami moja domowa weranda zamienia się w miejsce konsultacji. Zdarzyło mi się już podpisywać indeks na ławce przed Uczelnią, na masce auta, a nawet na rowerowym siodełku. Moja tolerancja dla niedoskonałości w wiedzy egzaminowanej osoby, jest głęboka niczym Rów Mariański. Podczas takiej weryfikacji, jak trzeba, dam jeszcze jedną szansę.

Ale to wszystko nie oznacza uległości! I lepiej abym nie musiał tego udowadniać w konkretnych przypadkach. Nie po to napisałem ,,Dekalog współpracy’’ na pierwszej stronie, aby go bagatelizować.

/ Bez kategorii

Share the Post

About the Author