Mam dużo czasu…

Mam dużo czasu…

…i to nie z powodu zbliżających się ferii wiosennych, ale dlatego, że właśnie przeczytałem książkę ,,Spiesz się powoli. Więcej czasu w zwariowanym świecie’’ (Lothar J. Seiwert, Katowice 2009).

Książka była wydana już dziewięciokrotnie i jest wciąż doskonalona. Ma zaledwie 220 stron i dużo graficznych elementów a także trochę różnego rodzaju testów. Jest w lekturze łatwa, lekka i przyjemna. Tytuły kolejnych części brzmią zachęcająco: 1. W poszukiwaniu nowej kultury czasu. 2. Cztery kroki do osobistej suwerenności i efektywności działania. 3. Zarządzanie czasem jako klucz do równowagi między pracą a życiem prywatnym.

Z książki dowiedziałem się, którą półkulę mózgową mam aktywniejszą, jak zyskiwać na czasie, jak nim zarządzać. Dokonałem weryfikacji swoich wizji, schematów, celów. Sprawdziłem bieżące priorytety i codzienną efektywność. Zgodnie z zaleceniami autora skoncentrowałem się na prowadzeniu zrównoważonego trybu życia i określeniu drogi do szczęścia (opis wg. tytułów rozdziałów). Hm… i wszystko byłoby OK, gdyby nie fakt, że nic tam nie ma na temat poświęcania czasu na blogowe wpisy. Czy są one wyrazem przyspieszenia, czy spowolnienia życia? Pojawiają się więc wątpliwości w stylu hamletyzującego pana Czesia z kabaretu Olgi Lipińskiej: to ja mam pisać czy nie?

AKP

Ps. W książce pełno też jest mniej i bardziej odkrywczych recept na zarządzanie czasem. Większość z nich znam, części nie rozumiem, ale zapamiętałem jedną myśl rzuconą w formie pytania przez amerykańskiego guru prakseologii: Kto żałuje na łożu śmierci, że nie przesiedział jeszcze więcej czasu w swoim biurze? (Stephen R. Covey).

/ Bez kategorii

Share the Post

About the Author