Miłość, indeks i komputer
Pary studenckie to na uczelniach standard. Ale małżeństwa już nie. Ciekawe dlaczego?
Właśnie uczelnie opuszcza pokolenie wyżu demograficznego. Ich rodzice w trudnych warunkach stanu wojennego i tzw. ,,normalizacji’’ z połowy lat osiemdziesiątych zdecydowali się tworzyć podstawowe komórki społeczne. Owoce tych miłości, ćwierć wieku później nie spieszą się jednak ze sformalizowaniem swoich związków. Tym bardziej z rozmnażaniem. Krótko mówiąc par na studiach wiele, ale małżeństw mało. Dzieci studenckich jeszcze mniej.
A przecież problemy demograficzne dotyczą nas wszystkich, pracowników uczelni (kształcących przyszłe pokolenia) w szczególności. Nie czekając więc na inicjatywę Ministra czy JM Rektora, sam ogłaszam własny program polityki prorodzinnej. To będzie taka promocja ,,aż do wyczerpania cierpliwości’’. Jeśli student albo studentka (stacjonarny lub zaoczny) posiada dzieci, to od tej pory może obowiązkami rodzicielskim uzasadniać propozycję zmiany terminów (lub dodatkowych terminów) egzaminów, a także przedstawiać inne (indywidualne) formy zaliczenia przedmiotu.
,,Trudno pracę z miłością zgodzić’’ śpiewał ojciec Kazika. Studia pewnie też. A do tego jeszcze te komputery: szybka komunikacja, szybkie znajomości, z szybkim finałem. I dzieci z tego nie ma. Więc martwię się trochę komu za dwadzieścia lat będę takich bezcennych rad udzielał…