Politycy i politolodzy

Politycy i politolodzy

Poznański II Kongres Politologii okazał się doskonały nie tylko pod względem organizacyjnym. Referaty, których miałem okazję wysłuchać były ważne merytorycznie i ciekawe zaprezentowane. Już na początku obrad padły inspirujące pytania: na ile politycy i politolodzy wzajemnie się potrzebują oraz jaki powinien być współczesny polski politolog?


Różnica pomiędzy politykiem a politologiem jest mniej więcej taka, jak między kryminalistą a kryminologiem. Świat polityki oceniany jest bardzo nisko, a naukowcy i uczelnie zupełnie nieźle plasują się w rankingach zaufania oraz szacunku. Jednak politycy na ogół nie szukają wsparcia ekspertów. Jeden z posłów PO (nazwisko litościwie pominę) z udawaną troską oświadczył, że przez 15 lat odkąd pełni mandat, żaden politolog nie zgłosił się do niego z jakąkolwiek sprawą. Jestem pewien, że pan poseł też tak się zachował, tzn. nie zwrócił się o fachową pomoc do naukowca z zakresu nauk o polityce (bo w innym wypadku nie omieszkałby się tym pochwalić).
Tymczasem politolodzy rosną w siłę pod względem ilościowym i jakościowym. W Polsce coraz więcej ludzi legitymuje się dyplomem ukończenia takich studiów, posiadaniem stopnia naukowego z nauk o polityce, jest też coraz więcej profesorów politologów. O znaczeniu tej dyscypliny naukowej świadczą również publikacje, konferencje, czy też tenże kongres z udziałem około tysiąca politologów. Politycy wiele tracą ignorując to zjawisko (przekonał się o tym kilka lat temu poseł z Tarnowa, który stracił mandat, bo ,,nie wiedział’’, że zostając radnym automatycznie pozbawia się swej funkcji w Sejmie). Politolodzy jednak nie zyskują na tej ignorancji. I na ten temat też wiele mówiono na Kongresie, szukając odpowiedzi na pytanie o tożsamość polskiego politologa, o jego pracę i misję. Profesor Kazimierz Kik przypomniał stanowisko historyka Michała Bobrzyńskiego, który już sto lat temu powiedział, że profesor jest osobą publiczną i powinien angażować się w życie publiczne. Politologów to dotyczy w największym stopniu.
Pora więc na krytyczną pokongresową refleksję. Za mało jest politologów w parlamencie, w radach, w organach administracji, w organizacjach politycznych i pozarządowych, w mediach, za mało uczestniczymy w akcjach społecznych. Niechęć do publicznego działania dotyczy moich studentów, moich kolegów po fachu, sam siebie też tu za wzór nie stawiam.  Powiem wprost, uważam, że dobry politolog to ten, który potrafi być aktywny na różnych płaszczyznach życia publicznego. A w relacjach z politykami powinien odznaczać się jeszcze jedną cechą: brakiem pokory.

Ps. Dziękuję za miłe słowa i gesty po ostatnim wpisie. Nie jestem pewien czy na wszystkie przejawy tych serdeczności zasłużyłem, ale z rocznicami tak to już jest, że wystarczy doczekać…

/ Bez kategorii

Share the Post

About the Author