Sesja, sesja, sesja…

Sesja, sesja, sesja…

Chyba wszystko już na ten temat napisałem i powiedziałem. Jak się przygotować, jak zdać, jak poprawić. Kto zapomniał, niech zerknie na wpisy sprzed roku i sprzed dwóch lat.

W każdym razie, żeby nie było niejasności przypominam: nie ma u mnie egzaminów zerowych, odsyłania bez wpisywania (do indeksu), przekładania, ściągania, kopiowania itp., itd., etc. Proszę też nie dawać posłuchu różnym mitom na temat rzekomo wysokiego stopnia trudności tej weryfikacji. Jak dotąd większość studentów zdawała. Zaprawdę powiadam Wam – kto się uczył ten zda. Obecność na wykładach pomaga, ale nieobecność nie eliminuje. Skala ocen jest zawsze pełna: tzn. prawie w każdej grupie są 2, 3, 3+, 4, 4+ 5.

A skoro już o ocenach… Większość przedmiotów na studiach kończy się teraz zaliczeniem bez oceny. To efekt nacisku lobby studenckiego (samorząd, organizacje), któremu uległa spolegliwa profesura i niefrasobliwa administracja. W ten sposób osłabione zostały elementy rywalizacji oraz motywacji, czynniki ważne i mobilizujące w procesie kształcenia akademickiego. W końcu dla studenta ocena to taka zapłata, więc wyobraźmy sobie jak wygląda praca w firmie, w której pracownicy w ramach różnych ułatwień otrzymują jednakową pensję. Tak sobie właśnie o tym myślę wpisując do indeksów coraz częściej owo sakramentalne ,,zal.’’ Żal.

/ Bez kategorii

Share the Post

About the Author