Wybierając temat pracy
Co roku wiosną zjawiają się u mnie kandydaci na studia doktoranckie, którzy oczekują ,,zadania’’ im tematu pracy. Podobne problemy mają studenci ostatnich lat studiów licencjackich i magisterskich.
Zacznę twardo. Promotor nie jest od wymyślania pracy. Brak pomysłu na badania, brak sprecyzowanych zainteresowań naukowych, już na starcie dyskwalifikuje kandydata do doktoratu. Powszechność tego zjawiska nie jest żadnym wytłumaczeniem.
Tak samo można ocenić zachowania uczestników seminarium licencjackiego na III roku oraz I roku studiów magisterskich. Częstym zjawiskiem są zmiany tematów w ostatnim semestrze. Nagminnie, inspiracją do ustalenia tytułu pracy są podszepty kolegów, internetowe ściągi, albo pozornie innowacyjne terminy (np. wizerunek), które eksploatuje się na wszelkie możliwe sposoby.
A powinno być tak: po sprecyzowaniu swoich predyspozycji intelektualnych (np. znajomość języków obcych, zamiłowanie do pracy w archiwum) oraz zainteresowań humanistycznych, szukamy źródeł, które będą pomocne w powstaniu pracy (lic., mgr., dr.). Tak, aby były one dostępne i zróżnicowane. Konsultacje z promotorem i dojrzewanie do sprecyzowania wstępnego tytułu pracy to kwestia następnych kilku miesięcy. Wcześniej jednak warto też znaleźć adresata takiej pracy. Kto będzie zainteresowany jej przeczytaniem (a może nawet wydaniem). Komu ona po prostu może się przydać.
I na koniec mięciutko: Tobie się powinna przydać przede wszystkim – Drogi Licencjacie, Magistrancie, Doktorancie. Powinna pomóc w skonkretyzowaniu swoich planów życiowych, zawodowych, naukowych. Powinna być punktem zaczepienia w środowisku, do którego chcemy trafić.
Życzę trafnych wyborów.