Z konferencji na konferencję

Z konferencji na konferencję

Maj – czerwiec to nie tylko juwenalia i egzaminy. W tych miesiącach odbywa się też najwięcej konferencji naukowych. Właśnie wróciłem z Kielc, a przede mną jeszcze Czorsztyn, Katowice, Poznań oraz Gdańsk. Szkoda, że na Lublin i Wrocław już nie starczy czasu.

Konferencja konferencji nie równa. Są takie, na których wieje nudą, ale zdarzają się też rewelacyjne referaty oraz takież osobowości. Atmosfera na ogół jest miła, organizatorzy starają się zapewnić atrakcje dodatkowe (rok temu w Rytrze zafundowano uczestnikom trasę ekstremalną w parku linowym). Poza tym nie słyszałem aby ktokolwiek sprawdzał obecność, więc istnieje możliwość zagospodarowania czasu według własnego pomysłu.

Prawie zawsze pokłosiem konferencji jest książka, która dokładnie odzwierciedla zróżnicowany charakter (i poziom) wystąpień. Zdarza się, że mimo tytułowych ram takich obrad, uczeni mówią o wszystkim co dla nich jest ważne. Dlatego niektóre pokonferencyjne opracowania powinny mieć bardzo holistyczne tytuły (np. ,,Świat i życie’’).

Podczas konferencji są okazje do rozmów nieoficjalnych, do osobistego poznania autora znanego dotąd z publikacji. Można też spotkać dawno niewidzianych znajomych (i sprawdzić jak się postarzeli). W ramach obserwacji uczestniczącej zaznajamiamy się z wieloma uroczymi przypadłościami akademickimi: hierarchią prelegentów, względnością czasu wystąpień, improwizacją przy realizacji programu, nigdy nie zakończoną dyskusją.

Udział w konferencji nie zwalnia oczywiście z obowiązków dydaktycznych. Ale proszę PT Studentów o usprawiedliwienie, jeśli w ciągu najbliższych tygodni będę mniej dostępny w p. 225.

/ Bez kategorii

Share the Post

About the Author