Zalety pracy na uczelni
Mam nadzieję, że ranking uruchomiony niedawno na tej stronie zainteresuje osoby zatrudnione w szkole wyższej albo pobierające tam naukę, teraz lub w przeszłości. To taki nieco spóźniony efekt przemyśleń z okazji zeszłotygodniowego Dnia Edukacji Narodowej.
Zalet jest sporo. Jak na razie wygrywa autorytet społeczny. To fakt, w rankingach szacunku dla poszczególnych zawodów profesor jest liderem. Tak było dawniej, tak jest teraz, w Polsce i na świecie. Nie jest to jednak aprobata bezwarunkowa i niejeden naukowiec przekonał się o mizerii swego autorytetu startując w wyborach (o tym może następnym razem) lub też prosząc bank o wyliczenie zdolności kredytowej. W tym społecznym szacunku dla pracy na uczelni widać tęsknotę ludzi za profesjonalizmem, odrzucanie bylejakości, poszukiwanie wzorów. To bardzo zobowiązujące warunki…
Jak widać lista rankingowa z ankiety obejmuje wiele innych punktów. Wysoko trzyma się niezależność i stabilność zatrudnienia – wiadomo, w czasach ,,umów śmieciowych’’ praca na uczelni jawi się jako kontrakt o spiżowych podstawach. Z opinią iż na uniwersytecie jest mało obowiązkowych zajęć to bym nie przesadzał, choć rzeczywiście, jak ktoś się postara to może mieć dużo wolnego czasu. A to wartość, którą trudno kupić. Uczelnia daje możliwość rozwijania własnych zainteresowań i uzdolnień, dzięki tej pracy można nawiązać kontakty z wybitnymi ekspertami z danej dziedziny w kraju i za granicą. Miła też jest praca z młodymi ludźmi, bo pozwala mniej ostro patrzeć na efekty przemijania. Zadowalające warunki płacowe jak na razie w ankiecie są na samym dnie. Hm… w Polsce trudno się przyznać do satysfakcji z powodu zarobków. Może jednak ktoś odważny na to kliknie, w końcu ankieta jest anonimowa.
Tytułowe stwierdzenie o zaletach pracy na uczelni jest oczywiście ,,tendencyjne’’ (jak powiedziałby bohater ,,Rejsu’’), więc może pojawią się też komentarze? Za jakiś czas spróbuję zrobić ankietę (i wpis) o wadach. Najlepiej podczas sesji.