Żałobne rozmyślania
Nie da się uciec myślami od Tragedii. Próbowałem to właśnie zrobić zabierając się do pracy i zamawiając książki w BJ.
Ledwie wszedłem na stronę Biblioteki a tam informacja o Pani Kustosz, która była na pokładzie samolotu lecącego do Smoleńska. Ale przeczytanie samej noty to dopiero początek. Okazuje się, że ŚP Ewa Bąkowska to wnuczka Mieczysława Smorawińskiego, bodajże najwyższego rangą generała zamordowanego w Katyniu (być może to jego postać gra Jan Englert w filmie Wajdy). A przecież znam Jego symboliczny grób od dziecka. Pamiętam, że w latach siedemdziesiątych czyjaś zła ręka na tym grobie przeprawiała datę śmierci Generała z 1940 na 1941 r. Z Jego krewnym z Warszawy utrzymuję sporadyczny kontakt, tymczasem nie wiedziałem, że w BJ pracowała Jego wnuczka.
Zamówiłem w końcu książkę (Roman Kowalczyk, Czas próby. Wieluń – Wrocław 1980-1989, Wrocław 2005), która, jak myślałem, pomoże mi w przygotowaniu artykułu na konferencję (stan wojenny w lokalnych wspólnotach). Ledwie ją wziąłem do ręki a przekonałem się, że są to wspomnienia kolegi z Instytutu Historycznego UWr., który opisał swoje studenckie czasy. I oczywiście pełno tam Władka Stasiaka (wzmianki, zdjęcia): zadymy, bibuła, NZS. Sami swoi…
Nawet na stronie dla osób trzymających dietę, znalazłem w niedzielę wpis nieznanej politolożki z UW, która zamiast pisać o uciekających kilogramach również oddała na swoim blogu tę chwilę osobistej konfrontacji z Tragedią.
Dlatego zaoszczędzę sobie już pisania o emocjach związanych z samym pogrzebem.