Początek roku sprzyja podejmowaniu zobowiązań. Jedni rzucają palenie, inni biorą się za odchudzanie. Tym, którzy jeszcze nie zdecydowali się co postanowić na ten nowy  2010 rok, poddaję pod rozwagę udział w najbardziej masowym wydarzeniu politycznym, czyli w wyborach samorządowych.

Takie uczestnictwo nie musi oznaczać od razu ubieganie się o mandat. Choć liczbę chętnych szacuję na ok. ćwierć miliona. Jeśli do tego dodać członków komisji, komitetów i sztabów wyborczych to z pewnością będzie to ponad milion zaangażowanych osób. Byłoby bardzo źle, gdyby okazało się, że w tym zbiorze nie ma studentów, absolwentów, pracowników IP UP.

Co jakiś czas robię taki sondaż na wykładach i ze zdziwieniem konstatuję, że wśród studentów politologii z trudem można znaleźć osoby aktywnie uczestniczące w życiu politycznym, czy szerzej publicznym. Chciałoby się powiedzieć: –A ja… w waszym wieku… Ale komu dziś coś mówi skrót myślowy kolportera sprzed ćwierć wieku Czy są jakieś bąbelki w ,,Mazowszance’’? (kto ze studentów rozszyfruje ten rebus zapraszam po pamiątkowy gadżet) .

Wracając do wyborów samorządowych to zachęcam do nich szczególnie studentów ostatnich lat. Rozglądacie się za pracą? Szukacie dla siebie sposobu na życie? Punktu zaczepienia? To najlepsza okazja. Iluż wybitnych polityków zaczynało karierę terminując w roli członka sztabu wyborczego jakiegoś VIP-a? Taką aktywność polecam nie z chłodnej kalkulacji, bo nie wiem czy to się opłaci. Ale warto. Po przeanalizowaniu szans, możliwości, wartości i okoliczności proponuję zapukać do konkretnego sztabu, zaoferować współpracę. A potem lepić plakaty, biegać z ulotkami, monitorować sprawę w Internecie. A jak się uda to startować. Każdy mój student ma tu gratisową reklamę i pomoc. Sam też deklaruję, że bierny nie będę. Niekoniecznie oznacza to bezpośrednie zaangażowanie, ale na pewno postaram się aby na tej stronie można było poczytać coś istotnego o wyborach. I nie będą to żadne teoretyczne rozważania, ale konkrety, z nazwami i nazwiskami. Takie to moje noworoczne postanowienie.