Zaliczenie i premia
Znudziło mi się wstawianie do indeksów samych ,,zal.’’ i wprowadziłem komercyjną innowację. Robię finansową wycenę prac studentów i zachęcam do znalezienia na nie nabywcy. Może uda się w ten sposób połączyć naukę i pracę.
Oczywiście nie zawsze ten wariant jest możliwy do zastosowania. Tym niemniej pozwala na to praktyczny profil niektórych przedmiotów. W ramach Doradztwa politycznego można popracować nad wizerunkiem jakiegoś lokalnego lidera. Na Polityce regionalnej warto stworzyć projekt promocji gminy (powiatu), który następnie może stać się inspiracją dla osób odpowiedzialnych za tę formę publicznej działalności (w wielu urzędach są już referaty ds. promocji). Wreszcie przygotowanie z Administracji w państwach UE najlepiej zrealizować poprzez konkretny projekt, np. ,,Kompetencje mera francuskiej gminy’’. Taki materiał można później załączyć wraz CV zgłaszając się do burmistrza, który akurat współpracuje z jakimś francuskim miastem.
To tylko niektóre przykłady utylitarnych rozwiązań dla przesyconych teorią przedmiotów. Zaliczam je na koniec semestru prawie w zwykłym trybie, ale w tym roku właśnie oprócz ,,zal.’’ stawiam znak ile taki materiał jest wart (np. 100 zł; 500 zł). Czy tyle dostanie za niego student? To już zależy od jego zdolności marketingowych. W każdym razie może to jest jakaś sensowna droga do przełamania bariery istniejącej pomiędzy światem uczelni, a rynkiem pracy.
Dotyczy to zresztą szerszego problemu ze znalezieniem adresata swoich prac podczas studiów: licencjackiej, magisterskiej i nie tylko. Gdyby tak każdy zastanowił się kogo może jego projekt zainteresować, komu można się nim pochwalić, a może nawet komu go sprzedać? Wtedy końcowy efekt nauki i studiów kojarzyłby się nie tylko z egzaminem i zaliczeniem, ale również z zasłużoną premią.